No jak tam? Pojawiły się w ostatatnich dwóch tygodniach jakiś materiały pani Rzepczakowej, które mówiła, że pracowicie przygotowywała wcześniej na czas swojego urlopu?
Taka mała ciekawostka turystyczna. Kiedy byłem teraz w Tunezji, pojechaliśmy sobie jednego dnia autobusem na wycieczkę i zupełnie przypadkowo spotkaliśmy małżeństwo z Polski. Oni sobie dojechali do Hammametu pociągiem z Nabeul i chcieli dojść do mediny. Ale ponieważ nie mogli się zupełnie dowiedzieć, gdzie iść, wsiedli w końcu w taksówkę, tyle, że taksówkarz zawiózł ich do tzw. nowej mediny w Hammamet-Yasminne. W związku z tym chcieli dojechać do właściwego celu już autobusem (moim zdaniem bardzo słusznie), a że spotkali nas na przystanku, to spytali, czy przypadkiem nie wiemy, jak tam dokładnie dojechać. Nie było by w tym może nic dziwnego, bo często spotykaliśmy Polaków, gdyby nie to, że pani ta była niezwykle podobna do Rzepczakowej...

Żebyście nie myśleli, że ja już ją tak wszędzie widzę

Jechali z nami autobusem, rozmawialiśmy, potem oni wysiedli w centrum, a my pojechaliśmy dalej. Kiedy wysiedli, mama zapytała, czy zauważyłem, że ta pani była strasznie podobna do Rzepczakowej? Nie tylko z wyglądu, ale i ze sposobu mówienia, uśmiechu, a nawet stroju

I do tego oboje z mężem również takie obieżyświaty, jak Rzepczakowie

Kiedy ją zobaczyłem, do razu mi się przypomniały te zdjęcia:

Potem spotkaliśmy ich jeszcze na lotnisku w Tunisie, skąd trochę niespodziewanie wylatywali do Poznania...